30.12.11

16. Ostatni wpis przed nowym rokiem

To jeden z tych wpisów, w których nie bardzo wiem czy nawet po prostu nie mam co napisać. Można by uznać, iż piszę go z przymusu, dla zasady, by po prostu był. Ale rzeczywistość maluje się w nieco odmiennych barwach. Obawiam się, że ten blog założony chwilowym impulsem staje się zbyt osobisty, zbyt ważny niżeli bym chciała czy planowałam. Chciałam, by był o niczym, by przekazywał przeróżne głupoty, nieistotne treści ubrane w ładne słowa a coraz trudniej mi to wychodzi. Przeplatam w zdaniach sporo uczuć, których nikt nie dostrzega. Nie powinny się tam znajdować, zaś ja sama powinnam ograniczyć ich ilość w mojej głowie. Wygodnie byłoby mieć inny charakter, być trochę kimś innym, mniej się przejmować głupotami a częściej z nich cieszyć.

Może na to trochę za wcześnie, ale ogólnie-nieoficlajnie a na blogu-oficjalnie kończę rozdział zatytułowany "Rok 2011".

Goodbye, sweet little Jenny.

29.12.11

15. Chory umysł

Choruje umysł więc choruje i ciało. Mętlik w głowie uwalnia gorączkę rozgrzewającą czoło do czerwoności, niespokojna dusza zalega w płucach wywołując niemalże gruźliczy kaszel. Ale czy umysł nie powinien radować się z tak pięknego dnia jakim jest dzisiejszy? Zbudził mnie deszcz i błogie otępienie. Pierwszy raz od dawna śniło mi się coś wartego zapamiętania i pozostawiające po sobie dziwny aromat w myślach. To chyba normalne czuć się tak skoro we śnie było się sobą a jednocześnie zachowywało się jak zupełnie ktoś obcy.

Tęsknota, spisek, tajemnica, zdrada, zmartwienia, plany... dużo planów, myśli, pragnienia, głupota, pożądanie, obawy, morderstwo...

Zewsząd czuć pustą przestrzeń.

27.12.11

14. Twórczość z małym polotem

Kochanie, toniesz? Czujesz, jak powoli opadasz na dno, jak ze wszystkich stron otacza się woda?
Patrzysz przed siebie widząc spokojną taflę wody przepuszczającą srebrzyste promienie księżyca, wdzięcznie osuwające się pomiędzy falami. Czujesz strach, panikę? Nie? Dlaczego jesteś spokojna? Dlaczego twój umysł zalewa błoga radość? Kochanie, powiedz mi czemu nie walczysz? Wróć, wróć do mnie. Ucieknij od dna, nie pozwól morskiej toni cię ukraść. Kochanie, jesteś moja. Więc dlaczego mnie zostawiłaś? Dlaczego zdradzasz mnie ze Śmiercią? Z błogosławieństwem szepcesz Jej imię. Oddajesz w ręce Śmierci ostatnie tchnienie.
Zostałem sam i nagi w czasie gdy ty otulałaś się oceanem, gdy Ona użyczyła ci swoich ramion. Zimnych i lodowatych. Kochanie, dlaczego odeszłaś?
Dlaczego uciekłaś?


Czasami po prostu muszę gdzieś wrzucić swoją niskopoziomową twórczość. A przecież nie ma sensu zakładać nowego bloga, prawda?