28.1.12

22. Starzejemy się

Udawajmy, że to szczęśliwy dzień. Udawajmy, że wcale nie chcę by się skończył. Udawajmy, że będzie wyjątkowy, niepowtarzalny, pełen ciepła i czułości. Udawajmy, że wcale nie spędzę go w swoim pokoju ucząc się zawalonego przedmiotu. Udawajmy... Bo w końcu udawać jest najłatwiej.
Więc udawajmy, że wszystko jest tak jak powinno.
Wszystkiego, kurwa, najlepszego.

24.1.12

21. Twórczość z małym polotem II

'Stoję tu i czekam na twój znak
Widzisz sam
Nasze zmarłe dusze tańczą we mgle'
Nuciła pod nosem wędrując po zgliszczach lasu. Dookoła rozpościerała się mgła tak gęsta, iż była prawie namacalna. Kilka razy próbowała jej dotknąć, jednak niemalże mlecznobiała para zgrabnie prześlizgiwała się między drżącymi z zimna placami.
'Nie mów nic
Tylko krzycz krzycz krzycz'
Krążyła między powyrywanymi konarami drzew, spróchniałymi gałęziami oraz górami spalonych liści. Stawiała ostrożnie kroki, w rytm nuconej melodii, błądząc nieobecnym wzrokiem po obrazie chaosu i zniszczenia. Wiatr rozwiewał jasne kosmyki, targając nimi jak tylko żywnie pragnął. Smagał zarumienione policzki, zmuszał oczy do przymrużenia. Powieki co rusz zakrywały czysto-błękitne tęczówki, tak chłodne jak najprawdziwszy lód. Stąpała po kamieniach, pokrytych mchem, kurzem i popiołem, omijała ostatnie kępki pożółkłej trawy. Tylko jej głos przebijał się przez otaczającą, martwą ciszę.
'Tak kochaj mnie kochaj mnie kochaj mnie
Chcę by miłość raniła cię'
Przez mgłę nie potrafiła określić pory dnia. Był poranek czy może dzień zbliżał się już ku końcowi? Uśmiech wkradł się na jej twarz, gdy raz jeszcze próbowała zamknąć kawałek mgły w swoich dłoniach. Bezskutecznie.
Trafiła na polanę, jedyne ocalałe miejsce. Błądziła wzrokiem po intensywnie zielonej trawie przyozdobionej pojedynczymi kroplami rosy, po drobnych stokrotkach kulących się w nikłym świetle. Zatrzymała spojrzenie dopiero na dobrze znanym jej krzewie, niegdyś rosnącym wśród objęć dziś martwej płaczącej wierzby.
'Tak kochaj mnie kochaj mnie kochaj mnie
Chcę by miłość zabijała'
Ruszyła przed siebie czując pod pantoflami mokre źdźbła trawy. Zatrzymała się tuż przed krzewem wyciągając zmarzniętą dłoń w stronę białych, słodko pachnących kwiatów jaśminu. Kilka blond kosmyków zsunęło się z ramienia i zawisło w powietrzu gdy pochyliła się aby móc zaczerpnąć nozdrzami cudownej woni. Zapach miłości.
'Chcę by miłość zabijała'
Uklękła przed krzewem, subtelnie podwijając białą sukienkę zdobioną kwiecistymi wzorami, barwionymi na błękit. Zaczęła błądzić dłońmi pomiędzy trawą, tuż przy konarze rośliny. Sumiennie, ze skupioną miną wyrywała chwasty, zmiękczała ziemię drobnymi palcami, odrzucała na bok wszelkie insekty chcące skrzywdzić krzew. Wciąż nuciła, oglądając śnieżnobiałe kwiaty oraz uwalniając je od martwych i spleśniałych liści. Złożyła pocałunki na jasnych płatkach. Wstała.
'Miłość zabijała'
Otrzepała ręce z ziemi, odwróciła się i ruszyła w drogę powrotną ze świadomością, że równo za tydzień znów tu wróci. W końcu obiecała mu dbać o jaśmin rosnący na jego grobie.


23.1.12

20. Żyjąc w mydanej bańce

W bajce żyć łatwiej. Tam przecież wszystko kończy się dobrze, a przynajmniej... w miarę dobrze. Żyjąc w bajce odbieram świat trochę inaczej niż inni. Może przez zamykanie się w mydlanej bańce częściej się uśmiecham bo dostrzegam więcej barw? Więcej tych dobrych, a mniej złych rzeczy. Widzę czasami coś w miejscu, gdzie tego być nie powinno albo po prostu nie ma. Widzę to, co chcę widzieć.
Ile można trwać pod obłokami fikcji? Rok, dwa, trzy? Do momentu uzyskania pełnoletności? Ukończenia szkoły średniej? Założenia rodziny? Śmierci? Jak długo można opierać się rzeczywistości która tak mocno stara się wtargnąć na teren mojego światopoglądu? Kiedy nadejdzie dzień, w którym bańka po prostu pęknie?
To ledwo dwudziesty wpis od powstania tego bloga, a działo się zarówno tak wiele jak i nic. Czasami chciałabym cofnąć się do września, momentu rozpoczęcia technikum, albo... Do początku sierpnia, by móc rozegrać wszystko zupełnie inaczej. Bezpieczniej.

Moje jest twoim, zaś twoje jest twoim.

17.1.12

19. Na dobre i na złe, w szale i w złości

Kpina. Wszystko jest jednym wielkim szaleństwem. Każda minuta przynosi coraz to inne uczucie, napaja agresją i nienawiścią. Chęć ucieczki splata się z oddaniem oraz przywiązaniem. Setki tak różnych emocji zalewają umysł tworząc wielki mętlik. A chociaż siedzę przy laptopie bezradnie opuszczając dłonie, beznamiętnie wpatrując się w ekran, pragnę, by ten dzień skończył się możliwie jak najpóźniej. Niech trwa w swojej beznadziejności, bo chociaż braknie mu wiele do chwil idealnych przyniósł ukojenie i iskrę walki... Pozostaje tyko kwestia o co powinnam, czy raczej chcę walczyć.

Jest miejsce, gdzie bajki przestają być słodkie.
Gdzie los pcha gorycz w słowa.

11.1.12

18. Odpowiedni moment

Raz za razem tonę w myślach. Nie, nie oceanie myśli, a tym jakże najprawdziwszym pachnący solą i... wolnością. Istnieje w mojej głowie i otula mnie swoją obecnością raz za razem. Zakrywa, sprawiając, iż w środku dnia brakuje mi tchu. Obejmuje lodowatymi dłońmi wywołując dreszcze na plecach. Jest obecny, zawsze i wszędzie, choć wyimaginowany jakże wielce prawdziwy.
Ale czymże jest wspomnienie dotyku wody przy rzeczywistym kontakcie? Czym wyobrażanie sobie ognia w płucach na podstawie historii innych, w momencie, gdy sami możemy tego doświadczyć? Jak nasz mały świat zamknięty w wyobraźni może zastępować, ba! nawet konkurować z tym rzeczywistym? Z prawdziwymi uczuciami?

Nadeszła odpowiednia chwila by oszaleć. Uśmiechnąć się do siebie, mamrocząc pod nosem, że wszystko jest i będzie dobrze. To najlepszy moment by stracić rozum, pozwolić mu się wyłączyć. Zgasić wszystkie myśli, wszystkie wizje, marzenia... wspomnienia...

Czas spojrzeć prawdzie w oczy i znaleźć swoje prawdziwe miejsce. Gdzieś niżej, niżej, niżej...
Gdzieś na samym dnie...

Zostało kilka kroków...

9.1.12

17. Trochę ktoś inny.

Być trochę kimś innym, 
trochę bardziej beztroskim.

Spojrzeć trochę inaczej na świat,
dać się ponieść chwili.

Tęsknię za błogą nieświadomością.
Dzieciństwo było cudownym czasem,
a życie trwało od jednej bajki na dobranoc do drugiej.

Dajcie mi trochę czasu a wykończę się sama.